Informujemy, że w ramach naszej witryny korzystamy z plików cookies. Pozostając na naszych stronach wyrażasz zgodę na stosowanie ich. Więcej informacji na temat zarządzania plikami cookies znajdziesz w Polityce prywatności.
AKCEPTUJĘ
BIP
Ludzie żagli

Władysław Wagner



Władysław Wagner to pierwszy Polak, który opłynął świat pod żaglami. Podróżował sześć i pół roku. Na trzech jachtach /„Zjawa I”, „Zjawa II”, „Zjawa III”/ z różnymi załogantami na pokładzie. Najpierw z Gdyni do Dakaru, później przez Atlantyk i Kanał Panamski, następnie przez Pacyfik, Kanał Sueski, aż do Anglii. Chciał wrócić do Gdyni, ale nie zdążył przed wybuchem II wojny światowej. Nigdy już nie odwiedził kraju. Pamiętajmy o nim – rok 2012 ogłoszono Rokiem Wagnera.

Władysław Wagner zmarł na Florydzie w 1992 r., dwa dni przed ukończeniem 80 lat. W Roku Wagnera będziemy obchodzić trzy ważne daty: 20. rocznicę śmierci żeglarza /15 września/, setne urodziny /17 września/ i 80. rocznicę wypłynięcia z Gdyni w długi i niezwykły rejs /8 lipca/.

Polonijni żeglarze, którzy mieli okazję spotkać i poznać Wagnera, postanowili uczcić jego pamięć, umieszczając tablicę pamiątkową na Beef Island w archipelagu Brytyjskich Wysp Dziewiczych /Karaiby/. Zaplanowano dwudniowe uroczystości /21 i 22 stycznia/. Zaproszeni są wszyscy polscy żeglarze mogący w tym czasie dotrzeć w to niezwykłe miejsce /Brytyjskie Wyspy Dziewicze to 60 górzystych wysepek odkrytych przez Kolumba w 1493 r., podczas drugiej podróży do Nowego Świata/. W uroczystości weźmie udział między innymi załoga żaglowca „Fryderyk Chopin”. Najwięcej informacji na temat planowanego spotkania na Karaibach znajduje się na stronie internetowej hermandaddelacosta.pl/wagner.

Dlaczego Wagner ma mieć tablicę akurat na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych? Polski żeglarz mieszkał na Beef Island. Był tam budowniczym jednego z pierwszych domów z kamienia i pierwszego pasa startowego na lokalnym lotnisku.

Znamy już tekst, jaki zostanie umieszczony na pamiątkowej tablicy: „Władek Wagner 1912 – 1992. Pierwszy polski żeglarz, który opłynął świat w latach 1932 – 1939. Po wojnie zamieszkał przy Trellis Bay, nie chcąc wracać do Polski opanowanej przez komunistów. Pamięć o nim żyje tutaj i w ojczyźnie”.

Źródło: magazynwiatr.pl


A tak o Władysławie Wagnerze pisze Tomasz Romer:

Harcerz Władysław Wagner, ur. 17.09.1912 w Krzyżowej Woli, zaraz po skończeniu szkoły w 1932 roku, wyruszył z Gdyni na żeglarską wyprawę dookoła świata. Początkowo nie powiadomił nikogo o swoich planach opłynięcia kuli ziemskiej nie będąc pewny realizacji swego zamiaru. Nie miał żadnego sponsora ani kontaktu z mediami. Pętlę okrążającą ziemię zamknął na Atlantyku, zakończył rejs w Anglii, 7 lat po wypłynięciu. Nie wrócił do Gdyni z powodu wybuchu II wojny światowej /pisemne polecenie przerwania podróży przez konsulat w Londynie/. Wagner był pierwszym Polakiem, który opłynął kulę ziemska po żaglami, jego wyprawa została w Polsce zapomniana na skutek wojny, a następnie pomijana w okresie rządów komunistycznych ze względu na jej elitarny i patriotyczny wymiar.

Wagner napisał nigdy nie wznawiane 2 książki po polsku: "Podług słońca i gwiazd" - 1934 i "Pokusa horyzontu" - 1937, jedną książkę w języku angielskim, w której opisał całą wyprawę: "By Sun and the Stars" /USA, 1987 r./. Później ukazało się bardzo dobre opracowanie o Wagnerze pióra Anny Rybczyńskiej /Pod żaglami dokoła świata czyli Władysław Wagner i jego "Zjawy", Wydawnictwo Miniatura/.

Wagner wraz ze swoimi kolegami przebudował porzucony przez duńska kompanię pogłębiarską kadłub łodzi motorowo-żaglowej, którą zwodował 19 marca 1932 roku. W marcu odbył również rejs próbny, zakończony w Babich Dołach. Jacht, po pokładzie 29 stóp, nazwał Zjawą i ożaglował jako slup gaflowy.

Wypłynął z kolegą Rudolfem Korniowskim w piątek, dnia 8 lipca 1932 roku. W ciągu 7 lat dwukrotnie tracił jacht. Dzięki wyjątkowemu hartowi ducha zbudował kolejno dwa następne /"Zjawa II" i "Zjawa III"/ i kontynuował podróż. Łącznie przepłynął ponad 50 tysięcy mil, odwiedził wszystkie kontynenty za wyjątkiem Antarktydy. W wielu portach świata dzięki niemu po raz pierwszy zobaczono polską banderę. Wagner był świadomy swojej patriotycznej misji i dzięki jego licznym kontaktom przyczynił się do popularyzacji Polski prawdopodobnie bardziej niż wszystkie ówczesne placówki konsularne i ambasady polskie. Świadczą o tym liczne artykuły prasowe, opisujące młodego Polaka i jego jacht z portem macierzystym - Gdynia.

Wyprawa Wagnera była wyjątkowo trudna ze względu na brak podstaw finansowych, nieodpowiedni jacht /Zjawa I/ i niedostateczne wyposażenie, a także ze względu na brak umiejętności i doświadczenia wymaganego od kapitana w żegludze pełnomorskiej. Wagner wyrusza na jachcie zbudowanym na kadłubie motorówki bez falszkila z balastem, a na wyposażeniu nie miał aktualnych map i kompasu jachtowego, posługując się początkowo jedynie busolą harcerską. W trakcie wyprawy uzupełniał najpotrzebniejszy sprzęt, zdobywał doświadczenie, jednakże awarie uniemożliwiające dalszą podróż, musiał usuwać niemalże w każdym porcie. Kontynuacja wyprawy pomimo utraty dwóch jachtów i doprowadzenie jej do końca było możliwie dzięki wyjątkowym cechom charakteru i umysłu Wagnera. Miał zdolność przewidywania i nieprzepartą wolę dalszego prowadzenia rozpoczętego dzieła, pomimo trudności i przeszkód, zdawało się niemożliwych do pokonania. Wagner wierzył w swoją dobrą gwiazdę i miał optymizm dziecka. Cechy te sam krytycznie ocenił w jednym z wywiadów prasowych pod koniec podróży: "Ale tak naprawdę… to nie podjąłbym się ponownie wyprawy dookoła świata w tych samych warunkach. Musiałbym mieć większy jacht i więcej pieniędzy. Przedsięwzięcie takiej wyprawy jak ta dobiegająca końca, wymaga dużo optymizmu i nawet trochę głupoty" /cytat za A. Rybczyńską str. 139/.

Oprócz talentu szkutnika, świetnie władał piórem i w krytycznej sytuacji pozbawiany jachtu i środków finansowych, potrafił napisać i opublikować swoją pierwszą książkę. Do tego trzeba dodać zdolności do wytężonej, wielomiesięcznej pracy w skrajnie trudnych warunkach i niezłomne przekonanie o swojej misji, co w sumie pozwoliło na zwodowanie "Zjawy II" i dalszą realizację wyprawy. Niezawiniona i niespodziewana utrata tego jachtu, który mógłby służyć do końca wyprawy, załamałaby nawet bardzo silnych ludzi. On jednak nie zrezygnował, uzyskał konieczne poparcie, własnoręcznie i według własnych planów wybudował nowy jacht, Zjawę III, na której dokończył rejs. Wagner był wyjątkowy i to nie tylko dla tego, że był zdolny podnieść się z każdej klęski, ale ze względu na swoją prawość i stosunek do ludzi. Gdy udało mu się sprzedać po niewiarygodnie wysokiej cenie 150 dolarów "Zjawę I", jako wrak nienadający się do dalszej eksploatacji, podzielił się fifty/fifty ze swoim załogantem, wiedząc, że ten nie może dalej z nim zostać i w niczym pomoc. Umiejętność współżycia i układanie stosunków z ludźmi była ważną częścią sukcesu i powodzenia jego żeglarskiej i patriotycznej misji. Wędrując po morzach i oceanach odwiedzając dziesiątki portów zostawiał za sobą przyjaciół przekonanych do Polski i Polaków. Ostatni rok rejsu odbył w towarzystwie dwóch Australijczyków, którzy w udzielanych wywiadach do prasy po zakończeniu rejsu zawsze podkreślali wyjątkowe cechy swego kapitana i pragnęli poznać Polskę, ojczyznę Wagnera. Przyjaźń przetrwała próbę czasu, po 50 latach spotkali się znowu jako przyjaciele. Obchody 80-lecia rozpoczęcia żeglarskiej wyprawy dokoła świata przez Wagnera, w czasie kiedy on sam i wszyscy towarzysze jego podróży odeszli już na wieczną wachtę, są ważnym dla nas wszystkich wydobyciem z zapomnienia sylwetki wielkiego żeglarza i Polaka.

Autor: Tomasz Romer

Źródło: http://projektwagner2012.glt.pl/